Wszystko zaczęło się od rozłamu w Zakonie Członków
Mniejszych na Wzgórzu. Właściwie to powinienem powiedzieć, iż zaczęło się od
pewnego rybaka z Kafarnaum i jego nauczyciela – syna cieśli, ale o tym mieliście
okazję czytać we wcześniejszych lekturach.
Po wielu latach spokojnej koegzystencji doszło do ponownej eskalacji
pozornie zażegnanego konfliktu. Sprawujący pieczę nad lewym skrzydłem budynku
Bracia Orędownicy Lewego Jądra ogłosili, iż ich samozwańczy przeor, ojciec
Genitalis Herpes po raz kolejny doświadczył mistycznego objawienia.
Doniesienia te oczywiście natychmiast poddał w wątpliwość ojciec
Testymoniusz Virile, przeor zgromadzenia Orędowników Jądra Prawego i
Sprawiedliwego, które od czasu rozłamu w łonie Zakonu, zajmowało prawe skrzydło
budynku.
Jednak ojciec Genitalis udokumentował prawdziwość objawień
przedstawiwszy w Kurii zaświadczenia lekarskie, z których jasno wynikało, iż po
każdym takim doświadczeniu mistycznym wysypka wysiękowa w okolicach poniżej
jego podbrzusza znacznie się nasila.
Po całym kraju rozniosła się wieść o cudownościach
dziejących się w lewym skrzydle klasztoru, a niespełna czteroipółminutową
relację z objawienia transmitowała telewizja publiczna w najbardziej poważanym
programie informacyjnym, w paśmie największej oglądalności. Za radą współbraci
przeor uległ woli tłumu i zaczął pielgrzymować po największych metropoliach w
kraju i za granicą. Stygmaty dermatologiczne na genitaliach skromnie
przysłaniał specjalistyczną opaską na biodrach. Choć cena za bilet wstępu była
wysoka, ojciec Genitalis gromadził dziesiątki tysięcy wiernych na wypełnionych
po brzegi stadionach, gdzie nauczał i uzdrawiał, udzielając łask każdemu według
zasług. Przeto z uwagi na boską sprawiedliwość, prawdziwie ufni i wierzący byli
uzdrawiani, a poganie i grzesznicy, karani sprawiedliwie wysypką, którą
zarażali się ze świętych ran, które odsłaniał podczas katechezy generalnej ten
święty mąż.
Tego było już za wiele nawet dla pokojowo nastawionego
przeora Prawojądrowych, ojca Testymoniusza, który postanowił skierować skargę
do Najwyższej Instancji. Ta w odpowiedzi przysłała swym owieczkom
wykwalifikowanego Nuncjusza wyposażonego w cały zestaw aparatury
neuroteologicznej celem dokładnego zbadania natury objawień i potwierdzenia lub
wykluczenia oszustwa. Na miejscu podał opatowi zestaw neuroprzekaźników, które całkowicie
zlikwidowały wysypkę poniżej podbrzusza. Było to konieczne, aby mógł przypiąć
do lewego jądra mistyka stymulator solenoidalny. Następnie przyczepił do
materaca zwykły sznurek, taki jak do wieszania prania.
- Proszę, aby ojciec pociągnął za tę linkę w chwili, gdy
najsilniej odczuwalna będzie obecność Bóstwa – rzekł Nuncjusz, na co opat
twierdząco skinął głową.
Nuncjusz (dla przyjaciół: Niuniek), włączył aparaturę i
rozpoczął eksperyment. Ciało ojca Genitalisa wjechało do komory tomografu, a
impulsy elektromagnetyczne zaczęły docierać do jego jąder. Niuniek wciąż
obserwował uważnie monitor z odświerzającymi się przekrojami jąder, obrazującymi
wzmożoną aktywność w poszczególnych obszarach. Na umówiony sygnał, szarpnięcie
za linkę przy materacu, Nuncjusz uruchomił aparaturę do iniekcji substancji
radioaktywnej wprost do jąder. Wiedział, że pogrążony w głębokiej ekstazie
Genitalis nawet nie poczuje ukłucia grubą igłą. Kontrast błyskawicznie
rozchodził się po tkankach i wkrótce aktywność śródjądrowa była widoczna jak na
dłoni.
Wyniki badań opublikowano w prasie i telewizji, jednak z
braku dostatecznego materiału porównawczego nikt z szacownego grona Autorytetów
Moralnych i Naukowych nie potrafił ocenić ich znaczenia, przydatności ani nawet
wiarygodności. Jedni mówili, że publikacja Nuncjusza przeciera nowe szlaki
nauce, inni że to wbrew ludzkiej etyce i że w celu zapobieżenia dalszemu
zgorszeniu należałoby zarówno mistyka jak i naukowca prewencyjnie spopielić w
przewidzianym specjalnie do tych celów Diecezjalnym Krematorium.
Zamiast tego nastąpiła kolejna fala spektakularnych nawróceń
i cudownych uzdrowień, co przekonało środowiska Autorytetów Naukowych, że na
razie nie wolno drażnić opinii publicznej. Ojciec Genitalis znów pielgrzymował
po całym świecie i opowiadał o niezwykłym uczuciu wszechogarniającej,
bezwarunkowej miłości i przynależności, o jedności z Bóstwem, o roztopieniu się
w Czymś Większym i Potężniejszym.
Tymczasem przeor coraz bardziej podupadającego zgromadzenia
Braci Orędowników Jądra Prawego i Sprawiedliwego wciąż święcie wierzył, że jeśli
tylko trochę pomoże szczęściu to wkrótce nadejdzie też jego czas. Uruchomił
dawno zebrane fundusze, kwestowane z myślą o emeryturze i osobiście zawezwał
Nuncjusza, aby i jego poddał analogicznym badaniom. Jednak z racji charyzmatu
swego zakonu poprosił o podłączenie stymulatorów do prawego jądra. To, co się wówczas
stało przerosło jego najczarniejsze obawy. Już po kilku minutach zaczął nie
tyle ciągnąc za linkę przy materacu co szarpać nią maniakalnie, po czym wrzeszczeć
i kopać od środka we wnętrze tomografu. Badanie należało natychmiast przerwać,
jednak to nie uspokoiło ojca Testymoniusza, który trzęsąc się na całym ciele
jak w ataku padaczki, z nienaturalnie rozszerzonymi źrenicami opowiadał o
nawiedzeniu przez straszliwego demona, który pragnął wniknąć do jego ciała i
umysłu, aby nim zawładnąć i go zniszczyć, a być może nawet posłużyć się nim
jako narzędziem do unicestwienia całej ludzkości.
I znów zdania w środowisku Autorytetów Naukowych były
podzielone. Pewna grupa zaczęła ponownie weryfikować objawienia ojca Genitalisa
doszukując się w nich symptomów zaangażowanego stadium opętania. Część z nich
była skłonna uznać, iż powodem nawiązania kontaktu z demonem była stymulacja
prawego jądra, a nie lewego, jak to miało miejsce w przypadku Genitalisa.
Niezależnie od doktryny zdecydowana większość uważała natomiast, iż ojciec
Testymoniusz jest osobnikiem nawiedzonym przez demona i że powodem jest
złowrogi, prawojądrowy charyzmat zgromadzenia, który stanowi element
niebezpieczny dla całej diaspory. Stąd dla dobra diaspory a nawet siebie samego,
ojciec Testymoniusz powinien podlegać procedurze prewencyjnego spopielenia w
Diecezjalnym Krematorium.
Stało się to dzisiaj w południe. Relację z ceremonii
transmitowały na żywo wszystkie telewizje publiczne.
Od tej pory ludzie uwierzyli, że jesteśmy Narodem Wybranym,
a religia i mistycyzm zostały raz na zawsze wpisane w nasze geny. Pod wpływem
obowiązkowych objawień, którym się poddawali, wierni zaczęli masowo zapadać na
ostrą wysypkę wysiękową zlokalizowaną kanonicznie poniżej podbrzusza. Nikt już
nie traktował opryszczki jak kary za grzechy, wręcz przeciwnie. Uznawana była
za stygmat, znak szczególnej łaski, tak jak nigdy nie gojąca się wysypka
Genitalisa Herpesa.
W naszej wiosce na opryszczkę genitalną chorują już nawet
małe dzieci. Nasza dom jest najbardziej oddalony od plebanii, więc zdążyłem się
schować pod łóżkiem nim to do nas dotarło, ale ośmioro mojego rodzeństwa już
zostało poddanych katechizacji, wobec czego drapią się do krwi po kroczu i
pachwinach albo zwijając się w gorączkowych konwulsjach mamroczą ekstatycznie
hymny uwielbienia.
Ściskam w dłoniach suspenso z białego jedwabiu, które otrzymałem
po ukończeniu dziesiątego roku życia i zastanawiam się czy lepsza jest świadoma,
lecz powolna i samotna śmierć z głodu czy też konwulsyjne konanie w
nieświadomości, za to w charyzmatycznym gronie mych braci i sióstr.